Historia

Historia Owiesna
Nazwa – Owiesno

Pierwsza wzmianka o wsi „Ovesnovo” pochodzi z 1260r. i widnieje na dokumencie mówiącym o przekazaniu dochodów cystersom. Pojawiająca się nieco później nazwa niemiecka „Habendorf” była tłumaczeniem nazwy polskiej.

Legenda

Niektórzy  wiążą początki wsi z legendą o Tatarach, którzy po wygranej bitwie na Legnickim Polu oblegli zamek w Owieśnie, w którym schroniła się cała ludność. Gdy oblężenie się przeciągało, a obrońcom zagroził głód, ostatni kawałek mięsa, jaki mieli porwał przypadkiem pies i uciekł z nim przed mury. Gdy Tatarzy ujrzeli, że psy jedzą mięso, uznali, że jest tam żywności pod dostatkiem i odstąpili od oblężenia. Cała historia jest mało prawdopodobna. W 1241r. na Śląsku powstawały dopiero pierwsze zamki – tu miał podobno istnieć drewniano-ziemny gród.

Początki

Faktem jest, iż początki Owiesna wiążą się z historią zbudowanego tutaj zamku. Według pewnej tradycji już na początku XIII w. miał tu powstać zameczek, zbudowany przez templariuszy, po którym fundamenty widoczne były jeszcze w XIX w. – patrz zabytki, zamek

Właścicielami wsi przez długi czas był ród Pogorzelów – jeden z najbardziej wpływowych na Śląsku. Pierwszym znanym członkiem rodu wymienionym jako „Pan z Owiesna” był Jarosław (1293). Wieś i zamek należały do Pogorzelów aż do XVI w. i stanowiły ich gniazdo rodowe. Nie byli to jednak jedyni właściciele. Na początku XIV w. część wsi stałą się własnością rodu von Logau. Książę Bolko II ziębicki przkazał rycerzowi Arnoldowi z Pieszyc Górny Folwark z 14 łanami w Habendorf.

Później Owiesno należało do hrabiego Augusta z linii Piastów, a następnie do Nimptschów. Dzięki rodzinnym powiązaniom majątek zyskał Johan Wolfram, a z kolei aż do końca ostatniej wojny miejscowość była własnością Seidlitzów. W XIX w. tutejsze dobra uzyskały rangę majoratu.

Owiesno zaznaczyło się w historii Śląska jedną ze znaczących bitew, gdy w czasie wojny siedmioletniej w XVIII w. książę pruski Friedrich II walczył z austriacką cesarzową Marią.

XX wiek

Mieszkańcy Owiesna owocnie ze sobą współpracując, podejmowali wiele aktywnych działań. Wieś znana była z rolnictwa. A chociaż ziemia nie była zbyt płodna, dzięki pilności i sumienności tutejszych rolników uzyskano pewny dobrobyt. W początku XX w. znajdowało się tu wiele tkalni ręcznych, przede wszystkim w domach. Kwitło również rzemiosło. Właściciele gospodarstw rolno-rzemieślniczych to byli murarze, cieśle, stolarze lub pracowali w lesie. W Owieśnie było też dwóch kowali: kowal Schöcke i Hoffmann, którzy troszczyli się o maszyny rolnicze we wsi i podkuwali kinie. Kołodziej troszczył się o stan techniczny powozów z zaprzęgiem konnym i krowim. Był to jednoosobowy zakład. W Owieśnie znajdowały się również trzy młyny. Stawowy należał do majątku Oberhof. Zasilany był on wodą z odpływu największego stawu. Gdy brakowało wody, korzystano ze stojącego nieopodal młynu wietrznego. Pozostałe młyny: głowny i graniczny znajdowały się w lesie przy drodze do Piławy Górnej. Mniej więcej na środku Habendorf, koło skrzyżowania była piekarnia, do której należał też mały sklep. Piekarz rozwoził swoim powozem pieczywo dla mieszkańców Owiesna, a chociaż miał konkurencję u piekarza z Różanki, dobry fach zapewnił mu dobrobyt.

Mimo, że większość mieszkańców sama ubijała zwierzęta na kiełbasę i mięso mogli dodatkowo zaopatrywać się u rzeźnika w Oberdorf, który dodatkowo pracował przy ubijaniu zwierząt w innych gospodarstwach we wsi. Jego specjalnością była kiełbasa kminkowa. We wsi było wielu szewców i krawców, którzy troszczyli się o obuwie i o odzież mieszkańców. Istniało też kilka sklepów. Na dolnym Owieśnie obok kuźni Paula Schöcke był jego sklep. Naprzeciwko prowadził sklep Sabscha, który wcześniej był fryzjerem. Na górnym Owieśnie istniały obok siebie m.in. dwa sklepy: jeden bardzo skromny, a drugi miał urozmaiconą ofertę. Podobnie sklep u Seiligera naprzeciwko katolickiej szkoły pełen był artykułów gospodarstwa domowego i artykułów rolniczych. Ludzie pracujący na majątku ziemskim przy pałacu kupowali głównie u Augusta Gr?tzera przy wjeździe do Oberhof.

Poczta znajdowała się w części w części głównej Oberdorf. Do końca lat 20. pocztę dostarczano powozem konnym z i do Niderlanden Bielau. Powóz kursował dwa razy dziennie i często był wykorzystywany przez mieszkańców do załatwiania spraw i zakupów w mieście. Na poczcie pracowali miejscowi ludzie. Potem, kiedy powóz zastąpiono, goniec dojeżdżał z Bielawy na rowerze i dostarczał pocztę.

Habendorf pełne było rozrywek. Z jednej strony istniała gospoda Marcel. Obok sali restauracyjnej i klubu była tam duża sala z parkietem i sceną. Tutaj często tańczono, kiedy odbywały się bale maskowe. Wieczorki taneczne u Marcela cieszyły się dużą frekwencją, również mieszkańców Niderlanden Bielau. U Marcela powstał związek zawodowy Soliderstadt, który został rozwiązany po przejęciu władzy przez nazistów. Także inne związki i organizacje jak chór, czy straż pożarna spotykały się u Marcela. Od czasu do czasu na planu przed gospodą pojawiał się jarmark lub wesołe miasteczko z huśtawkami.

Największą frekwencją cieszyła się restauracja w gospodach Höbner, która znajdowała się pośrodku wsi. Prawie wszystkie związki obradowały u Höbner. W przyjemnej Sali restauracyjnej, która ciągnęła się na całą szerokość budynku sprzedano wiele beczek piwa i butelek żytniówki. Za tą salą znajdował się również pokój zebrań, gdzie również obradował Rada Gminna. W dużej przybudówce była sala taneczna ze sceną teatralną. Dzieci szkolne przedstawiały tutaj swoje sztuki przygotowane przez nauczycieli, na wieczorkach dla rodziców. Najczęściej na Boże Narodzenie odbywały się tutaj sztuki teatralne i wieczornice. Naprzeciwko gospody był ogród ze stołami, ławkami i altaną. Tutaj przy upałach i ciepłym letnim deszczu na powietrzu, można było się schronić i nacieszyć długimi rozmowami przy ciepłych posiłkach i napojach. W niedzielę przychodziło tu wielu spacerowiczów z Gnadenfrei tzn. z Piławy Górnej.  W Obendorf funkcjonowała jeszcze jedna gospoda obok sklepu pani Seliger, ale bez sali tanecznej. Była tylko jadalnia i pokój zebrań. Na podwórzu pani Seliger artysta z Bielawy wystawiał kilka razy w roku karuzelę.

Także August Gr?zner obok swojego sklepu miał małą gospodę, ale również tylko z jadalnią i pokojem zebrań. Prawie na końcu wioski była jeszcze jedna mała gospoda, która wcześniej należała do pana majątku ziemskiego i pałacu. Potem przeszło to w posiadanie Karla Kalutza. Na skrzyżowaniu w Kolonii, tj. w Kietlicach, stała gospoda Zum Valdschloss, tzn. Pod Leśnym Zamkiem. Oprócz często odwiedzanej sali restauracyjnej była tu też sala taneczna z drewnianym parkietem i ogród ze stolikami i ławkami. Latem przychodzili tu regularnie spacerowicze z Langen Bielau. Wieczorki taneczne były popularne wśród młodych z Habendorf i innych zamiejscowych. Była to trudna pokusa dla robotników, którzy zmęczeni wracali z pracy w fabryce w Bielawie.

Do 1913r. wiejskie młockarnie były napędzany kołowrotem końskim, a domy oświetlano lampami olejnymi. Później w ramach ogólnej elektryfikacji podłączono Habendorf do źródła energii elektrycznej. Kołowrót zastąpiły motory elektryczne, a w domach zaświeciły się elektryczne lampy.

75% mieszkańców była ewangelicka. Reszta rzymskokatolicka. Z tego powodu w Habendorf były dwie szkoły, w których uczyły się dzieci wg przynależności religijnej. Chociaż mniejszość mieszkańców była katolikami, mieli oni swój kościół w Habendorf, który był filią kościoła w Ostroszowicach. Ewangeliccy chrześcijanie chodzili do kościoła w Rosenbach tj. do Różanki. Katolicka szkoła znajdowała się w Oberdorf naprzeciwko sklepu Seliger, zaraz obok katolickiego kościoła i cmentarza. W szkole znajdowała się tylko jedna klasa i mieszkanie nauczyciela. Przychodziły tu też katolickie dzieci z Rosenbach.

Szkoła ewangelicka stała na małym wzgórzu po zachodniej stronie ulicy Wiejskiej. Posiadała dwie klasy na drugim piętrze i mieszkanie służbowe jednego nauczyciela. Drugi nauczyciel mieszkał trzy domy dalej. Po przeciwnej stronie ul. Wiejskiej był szkolny plac zabaw i duża łąka. Zaraz obok był cmentarz, pośrodku którego stał pomnik poświęcony poległym na wojnie w latach 70. XIX w.

Dla bezpieczeństwa mieszkańców pełniono nocne warty. Uzbrojenie wartownika można opisać jako średniowieczne. Jako znak swojej władzy nosił on w ręku dzidę, na ramieniu  miał przewieszony róg, przy pomocy którego mógł wszcząć alarm. Na szyi miał przewieszony gwizdek, którym musiał gwizdać co godzinę jako znak dla mieszkańców, że wartownik jest na posterunku. Służbę policyjną pełnił żandarm z Weigelsdorf. Jeździł okazyjnie rowerem po wsi. Oprócz innych spraw, był on szczególnie ostry dla tych, którzy jeździli nocą rowerem bez świateł.

Istniał też związek wojenny, który składał się z weteranów wojennych, który dzisiaj moglibyśmy nazwać związkiem strzeleckim. Związek ten miał obok gospody Höbner małą strzelnicę.

Założono również pracowniczy związek rowerowy Solidaritet. Była to grupa młodzików i dorosłych, którzy ćwiczyli jazdę rowerową w kółku na sali sportowej. Wielu członków samych zbudowało swój rower, na którym mieli artystyczne osiągnięcia. Istniał jeszcze publiczny związek rowerowy Falke, który ćwiczył w sali tanecznej gospody Höbner. Miał on większe grupy damskie i męskie. Przewodniczącym był Karl Kosschwitz, który był też ostatnim burmistrzem Habendorf.

Do lat 30. była obowiązkowa służba strażacka. Dom strażacki znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie gospody Höbner w pobliżu skrzyżowania. Na nowo wybudowanej wieży wspinaczkowej młodzi strażacy doskonalili umiejętności – w każdy poniedziałek za wyjątkiem zimy i żniw. Dumą była ręczna sikawka przewożona konno. Wszyscy strażacy mieli nowe mundury i czapki. Straż przyłączono do oddziałów policji.

W Owieśnie istniał związek chóru męskiego, składający się głównie ze starszych śpiewaków, choć było też kilku z młodego pokolenia. Muzycznie chór prowadził Friedrich Klaus, który jako jedyny grał na skrzypcach, a następnie przybyły na wieś nauczyciel, który był wyszkolonym dyrygentem chóru.

Najwięcej informacji o Owieśnie zostawił nam XX wiek. Habendorf pozostał pruski do końca II wojny światowej. Wtedy też powtórzyła się bitwa na „Górze Rybak”. Tym razem wojska sowieckie szturmowały Habendorf od strony Piławy Górnej. Za wsią stacjonowało węgierskie SS w służbie Niemiec. O mały włos w ostatni dzień II wojny światowej Habendorf zostałby wymazany z mapy Polski.

Dziś

Dziś Owiesno wygląda zupełnie inaczej, lecz jego mieszkańcy nadal są pełni nowych inicjatyw i pomysłów. Życie kulturalne upływa tu barwnie i kolorowo. Różne uroczystości stwarzają okazje do wspólnych spotkań i biesiadowania. Na co dzień można odpoczęć w parku, na placu zabaw, odwiedzić bibliotekę, a co jakiś czas kibicować zawodom sportowym lub spotkać grono ludzi o podobnych lub różnorodnych zainteresowaniach.

Owiesno zmienia się, jak zmieniają się jego mieszkańcy. A w swoim bogactwie doświadczeń, nie przestaje zapraszać gości do odkrywania piękna natury, kart historii i nowych, wspólnych przeżyć.


© 2011 to 2017